piątek, 8 czerwca 2007

Rock opera i Marek Piekarczyk

Photobucket


Któregoś dnia w radio chyba w 1991 roku usłyszałem,ze rock opera "Jesus Christ superstar" będzie wystawiana po raz ostatni w Teatrze muzycznym w Gdyni.Większość z ekipy była juz w trasie,więc tylko zgadalismy się z Karuzem(ś.p)moim wielkim i kochanym przyjacielem i bratem,wzielismy maneli pare i w pociąg najbliższy ze skarzyska.Wpadlismy z samego rana pod teatr i czekamy az kasę otworzą.Nareszcie.8 czy 9-ta godzina,otwieraja kasę i...pan nam mówi-bilety od dawna wysprzedane,ale sa inne ciekawe przedstawienia.No,pewnie tak,ale ja,my przyjechaliśmy tu parę setek kilosów ,żeby Piekara zobaczyć,posłuchać.No i dupa zbita.Koników nie ma(co za miasto)biletów za cholerę nigdzie odkupić,choc ludzi sporo spotkaliśmy i gadaliśmy z nimi w tej sprawie.A to nie stadion,że przez ogrodzenie się wejdzie.Nic z tego.Tak więc wqrw...siedzimy na murku,fajki sobie palimy,i mamy zbierać się do Olsztyna ,bo jak raz zaczynała sie dnia nastepnego Poezja Śpiewana,również doskonała impreza.mieliśmy zwijać się na pociąg,aż tu Karuzeńko,mówi-Blusior,kurwa Marek idzie.Ja na to:i co z tego niech se idzie,jaki Marek.'Piekar ,Marek Piekarczyk"Ale jaja.Podszedł do nas pierwszy,sam i nawijamy.Cześć,sie masz,gadka,szmatka,o TSA i numerze w Spodku na 10-cio leciu,o koncertach jakie będzie z nową kapela grał.Pyta sie czy mamy bilety.A skąd Marek za ch...nie da rady załatwić.No to zaczekajcie z godzinke,dwie,mam próbę i spróbuje cos załatwić.Aleśmy byli podjarani.Z samych Piekarem gadać jak z kumplem,z jednym z naszych guru.To było coś.Tak jak powiedział po próbie przyszedł w umówione miejsce(a to były czasy gdy KAŻDY dosłownie znał Marka,to była gwiazda,i niewiem kto jeszcze prócz Ryśka,Jarego,paru ludzi jeszcze by się nami przejał))i dał nam nie dwie,a trzy wejściówki,cobysmy komus jeszcze dali,jakby był w potrzebie.Podziekowaliśmuy ładnie i mamy sie zwijać,a Marek pyta czy jesteśmy może głodni,macie może ochote coś zjeść ,wypić,bo idzie na obiad,do knajpki tuż przy teatrze.No...to była już ...euforia .Co za pytanie stary,czasu mamy pod dostatkiem.W kanjpie zjedliśmy obiedzik,po parę browców ,chyba dwa ja wypiłem,Karuzo z pięć,marek Trzy.gadało się super i facet wiedział,że ma do czynienia ze "swojakami".Ile on wie o muzyce.Kurwa,w pale się nie mieści.Bolało go,że TSA się posypało,bardzo.Miał żal głównie do Andrzeja,że mu palemka odbiła.Koniec końców jednak zeszli sie znawu-na szczęście.
To był super dzień cały,wieczór.po znakomitym przedstawieniu,poszliśmy jeszcze do Marka za kulisy podziękować za spektakl i za wszystko.Wzięliśmy namiary na najbliższe jego plany -te pewne na sto procent-muzyczne,zostawiając swoje w razie jakby był u scyzoryków kiedyś.I pojechaliśmy do Olsztyna.Ten bnilet dałem panience o ksywce julita z Opola.Potem widzywałem sie z Markiem tu i ówdzie na koncertach,nie tylko jak grał,ale także jak był tam widzem tylko.
Nie mam nagranie z tego przedstawienia,nie wiem czy telewizja je filmowała.Urywki mam na VHS,wrzucę je tu kiedyś jak się naucze tego robić(!).A sam spektakl zrobił gruza i ...bez kitu,kładzie na łopatki te które widziałem,a było ich kilka.Marek jest do tego stworzony.Potrafił tak sugestywnie przekazać treśc,że ludzie płakali ,przeżywali to na prawdę.Wiem,bo sam do nich należę.To była taka mała przygoda.A z innymi chłopakami z TSA,zs Stefanem i markiem styknałem się dnia pewnego w Brodnicy,kiedy grali z Blues power.Ale o tym innym razem.
TSA,Marek Piekarczyk to dla mnie absolutnie kultowe niemal postacie,które na mnie i na wielu miały wielki wpływ.na nasza wrażliwość,postrzeganie świeta,stosunek do drógiego człowieka.Czekam,kiedy chłopacy wpadna na koncert do mojej mieściny.

Jeśli ktoś miałby fragmenty choćby tego przedstawienia,proszę dajcie znać.A na razie TSA "Trzy zapałki" oraz dwa urywki z rock opery.Jeden oryginalny,kolejny z Maćkiem Balcarem.









Strona Marka

Brak komentarzy: